Tanie studio fotograficzne w domu, oświetlenie tanim kosztem
Jedną z pierwszych rzeczy jaką zauważa każdy, kto zaczyna fotografować jest fakt, że nie jest to tanie hobby. Aparat parę tysięcy, obiektywy każdy jeden kolejne tyle, studnia bez dna. Na szczęście dla mniej zamożnych, a przecież niekoniecznie mniej zdolnych istnieją budżetowe wersje sprzętu, gdzie w niskiej cenie przy małych kompromisach możemy uzyskać bardzo fajne efekty.
Lampy
Mając niewielki budżet, a jednak chcąc błyskać, warto poważnie zastanowić się nad lampami reporterskimi. Przede wszystkim dlatego, że taką lampę każdy fotograf i tak musi mieć. Do tego reporterka w porównaniu do studyjnej zajmuje bardzo niewiele miejsca, jest dużo lżejsza, a co za tym idzie, mobilniejsza. Lampa i małe wyzwalacze wraz z zapasowym kompletem baterii spokojnie zmieszczą się w przeciętnej torbie z aparatem, nawet wypchanej sprzętem.
Pierwszą budżetową lampą w jaką się zaopatrzyłem było Yongnuo YN-560II. Lampka kosztująca około 240zł w czasie kiedy piszę te słowa, jest jedną z najlepszych pozycji jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny jaką mogę sobie wyobrazić. Przede wszystkim za ćwierć dedykowanej systemowi (Canon, Nikon) lampy mamy solidną, choć manualną zabawkę, która w praktyce sprawdza się równie dobrze co systemówki. Fakt, że nie ma w niej uzytecznej automatyki, ale tak między nami, czy to serio niezbędne? Robiłem nią i normalne sesje, gdzie nie przeszkadzała mi konieczność ręcznego ustawienia jej parametrów, jak i reportaże, gdzie również zmiana mocy błysku to przecież ruch kciukiem. Moc również ma odpowiednią. Mało kiedy zdarzało mi się ustawiać ją na pełną moc, chyba, że oświetlałem całą postać na przysłonach większych niż f5,6 i było to jedyne źródło światła. Nie jest również specjalnie bateriożercza. Na czterech standardowych bateriach o pojemności 2700 robi około 200 strzałów na połowie mocy, w zależności od warunków.
YN-650II oraz YN-460II. Jak widać, jeśli umieszczone są na wysokości wzroku, bez problemu można wyczytać ustawienia lampy na lcd
Mam również drugą lampę, Yongnuo YN-460II. Wersję drugą w okolicach 220zł. Zaletą tej lampy jest brak wyświetlacza ciekłokrystalicznego na rzecz zwykłych lampek obrazujących nastawy urządzenia. W YN-560II taki wyświetlacz jest i jest to chyba najgorszy pomysł na jaki producenci mogli wpaść. To, co nam pokazuje widać tylko jeśli patrzy się prosto w niego. Jeśli jest umieszczony pod kątem względem obserwatora, np na statywie nad głowami (najczęściej tak jest), to nie ma szans, żeby poprawnie odczytać nastawy. W wypadku YN460II nie ma takiego problemu. Jakiś czas temu pojawiły się trzecie wersje obu lamp, ale również mają wyświetlacz, więc obstawiam, że nadal jest lipa. YN-460II jest mniejszy i słabszy od swojego większego kolegi. Używam najczęściej do kontry.
YN-650II oraz YN-460II. Jeśli patrzymy od dołu nie ma szans rozczytać ustwaień YN560II, w przeciwieństwie do mniejszego kolegi, którego lampki są zawsze widoczne.
Warto wspomnieć, że owe lampy mimo „chińskości” i bardzo niskiej jak na możliwości ceny, są niesamowicie wytrzymałe. YN560II spadła mi na twarde podłoże conajmniej 4 razy z wysokości od półtora metra do trzech i mimo paru rys i wgnieceń oraz tego, że ułamał się w środku dyfuzor (którego i tak nigdy nie używałem) działa jak gdyby nigdy nic.
Wyzwalacze
Teoretycznie w lampach YN jest fotocela, czyli powinny się wyzwalać podobnie jak studyjne, pod wpływem błysku jednej z nich. W praktyce jednak nie ma szans na to by błysk jednej z nich wyzwolił błysk drugiej, chyba, że są bardzo blisko siebie i błyskająca świeci na drugą bezpośrednio. Początkowo wraz z YN560II używałem wyzwalaczy tej samej firmy, model RF-603N. Zestaw dwóch bliźniaczych wyzwalaczy kosztuje około 80zł. Sporą zaletą tego systemu jest to, że jedno urządzenie może służyć zarówno przypięte do aparatu jako nadajnik sygnału, jak i odbiornik do którego podpina się lampę na jego gorącą stopkę. Znaczy to, że kupując dwa zestawy mamy 4 takie same urządzenia i możemy podpiąć 3 lampy, gdy kupując zestawy składające się z odbiornika i nadajnika musielibyśmy kupić ich 3.
Wyzwalacze RF-603N w wersji pierwszej oraz drugiej.
Jest jednak problem kompatybilności. Posiadam dwa zestawy tych wyzwalaczy, mianowicie Yongnuo RF-603N oraz później dokupione RF-603N II. Nie wiem czemu, ale pomimo tego, że teoretycznie powinny działać ze sobą wymiennie, działają tylko w takiej konfiguracji, że pierwsza wersja jest podłączona do lamp a druga wyzwala z aparatu. Na odwrót to nie działa, nie wiem czemu, chociaż producent twierdzi, że powinno. Jest to upierdliwe, więc polecam kupować wszystkie takie same, nie mieszać wersji drugiej z pierwszą lub trzecią.
Modyfikatory i statywy
Do lamp reporterskich stworzone są całe serie modyfikatorów różnych firm. Różnią się najczęściej tym od tych do profesjonalnych lamp, że mają dodatkowe mocowania imitujące gorącą stopkę na które można zainstalować taką lampkę i umieścić ją na statywie. Sam używam standardowego mocowania na parasolki, które dostanie się za około 30zł. Parasolka to koszt 15zł od białej 85cm do 45zł za dużą transparentną odbijającą światło. Przydatny będzie również softbox . Osobiście polecam 60x60cm, to koszt około 150zł.
Lampa YN-460II podłączona do wyzwalacza na uchwycie z doczepioną parasolką transparentną.
Statywy do reporterek są takie same jak do lamp studyjnych i można używać je zamiennie. Do zwykłej lampy z parasolką wystarczy najbardziej podstawowy za 30-40zł, do softboxu, ze względu na większą wagę, bardziej stabilny za 80zł.
Co w plener
Jeśli zamierzamy robić zdjęcia błyskowe w plenerze, to warto zastanowić się nad mieszaniem światła błyskowego z zastanym. Ja sam bardzo lubię błyskiem po prostu doświetlać cienie tak, by jego użycie nie było zbyt oczywiste, albo używać go jako światła głównego pozostawiając słońce jako kontrę i doświetlenie ambientu. W jeden pokrowiec za 7zł spokojnie zmieści się statyw, parasolka i uchwyt. Sam jednak najczęściej biorę po prostu większy statyw i torebkę z softboxem. Taki zestaw waży naprawdę niewiele i pakując lampę z wyzwalaczami i bateriami do torby z aparatem możemy tak przemierzać kilometry.
Blendy w plenerze z błyskiem nie łączę.
Tła w domowym studio
Jako tło wystarczyć może cokolwiek, byle by było szare (kolor też może być, ale tylko jeśli jesteśmy jego świadomi, bo oddziałuje to na kolorystykę całego zdjęcia). Jak zaczynałem zbierać sprzęt do błyskania, to jedną lampą z blendą fotografowałem portrety na po prostu zaklejonej szarym kartonem ścianie. Jak kupowałem zestaw do mojego małego pokoju to wiedziałem, że nie będę używał teł szerszych niż 130cm. Zakupiłem statywy na tło o wysokości 230cm i z belką poprzeczną 170cm. Taki zestaw kosztuje 105zł. Pierwszym tłem jakie kupiłem było tanie szare polipropylenowe 5 metrów za 30zł. Długi czas żałowałem, bo to bardzo ciężki do okiełznania tło z widoczną brzydką fakturą i potwornymi zagnieceniami, ale z czasem się do niego przyzwyczaiłem i nawet dzisiaj je wyciągam jeśli chcę zrobić zdjęcia z klimatycznym tłem. Używam też szarego tła kartonowego 135cm 5 metrów długości za 60zł. Szęsto korzystam też ze zwykłych szmat, które zarzucam na statyw. Do doświetlania cieni używam blendy 90x60cm za 56zł, chociaż gdybym kupował teraz, to wziąłbym 100×150 za 94zł.
Trzeba mieć świadomość, że w studio na tłach o takich wymiarach jesteśmy bardzo ograniczeni jeśli chodzi o fotografowanie całej sylwetki, więc trzeba skupiać się na planie amerykańskim lub na portretach.
Wady tanich zastosowań
Największą wadą tego sprzętu jest to, że nie jest to nic profesjonalnego, gwarantującego niezawodność. Temperatura błysku zatem zwyczajnie się nie trzyma, jego siła potrafi być też różna. Największą jednak wadą jest to, że lampy potrafią ni z tego ni z owego zwyczajnie nie działać, z przyczyn różnorakich i nie zawsze chodzi o baterie. Łatwo się ześlizgują z gorącej stopki tracąc z nią łączność a ich mocowanie jest po prostu słabe w porównaniu do wagi. Np YN-560II z parasolką transparentną zwróconą po skosie w dół nie ma największego sensu, bo lampa zwyczajnie ześlizguje się z nadajnika pod wpływem swojego ciężaru. Dodatkowo reagują na warunki pogodowe i możemy zapomnieć o udanej współpracy, jeśli mamy wilgotne powietrze a nie daj boże zastanie nas mrzawka. Nawet mimo szybkiego zabezpieczenia sprzętu będziemy mieć problemy z wyzwalaniem, co opisałem przy okazji backstage z mojej sesji z VESANIA.
Biorąc jednak pod uwagę możliwości tego sprzętu i to jak niewiele kosztuje można przymknąć oko na to, że nie będzie zawsze działał idealnie. To coś jak z Tamronami, które ostrzą co piąte zdjęcie jeśli nie ma idealnego światła. Dostajesz to za co płacisz, a jeśli potrzebujesz niezawodności do profesjonalnych zastosowań to musisz się po prostu wykosztować.
Podsumowanie
Lampa YN-560II | 240zł |
Lampa YN-460II | 220zł |
Wyzwalacze RF-603N | 80zł |
Parasolka biała | 15zł |
Parasolka transparentna srebrna | 45zł |
Mocowanie parasolki | 30zł |
Softbox 60x60cm | 150zł |
Statyw mniejszy | 30zł |
Statyw pod softbox | 80zł |
Pokrowiec na statywy | 7zł |
Blenda 100x150cm | 94zł |
Statyw na tło | 105zł |
Tło polipropylenowe | 30zł |
Tło kartonowe | 60zł |
Wszystko to razem kosztuje tylko 1268zł (jeśli wyzwalacze liczymy dwa razy) a skupiając się na jednej lampie, parasolce jako modyfikatorze, mniejszej blendzie i jednym polipropylenowym tle zmieścimy się spokojnie w mniej jak połowa tej sumy.