Jakiś czas temu pisałem na fanpage BNG o premierze Canona 6D, który miał być odpowiedzią japońskiego producenta sprzętu fotograficznego na D600 od Nikona. Pierwsza pełnoklatkowa lustrzanka japońskiego giganta skierowana do biedoty amatorskiego użytkownika rozpętała swego czasu niezłą burzę w Internetach. Jak to zwykle bywa, leciały komentarze na temat przyszłości rynku, produkcji tanich małoobrazkowych lustrzanek cyfrowych, tego jak potanieją profesjonalne modele. Czas minął a one nie potaniały. Tyle co się na rynku zmieniło to zdecydowana konkurencyjność Nikona w ostatnich latach, który to zaczął oferować więcej za mniej od swojego głównego konkurenta (Canona oczywiście, Sony i inne się nie liczą).
Poniższy tekst dotyczy porównania pracy z dwoma bardzo bliskimi sobie modelami EOS 6D i EOS 60D, jako, że ostatnimi czasy młodsze dziecko Japończyków jakoś częściej wpadało mi w ręce.
UŻYTKOWANIE
Canon EOS 6D w użytku jest fajny. Wielkością bardzo przypomina starszego 60D, podobnie układem tylnej ściany.
Jedyne na co mógłbym narzekać to rzeczywiście za mały uchwyt, bardzo podobny do tego z cropowego poprzednika. No, właściwie to jest taki sam. Ale często narzekają na niego osoby z większymi dłońmi. Jest to jednak drobna wada, bo w trakcie używania nie odczuwalna, tylko przy trzymaniu go a nie robieniu zdjęć. W obu lustrzankach wybór punktów AF potrafi wkurzyć gdy ma się ciężki obiektyw. Punkty wybiera się kciukiem na pierścieniu sterującym ze strzałkowym wybierakiem umieszczonym zaraz pod twarzą. Dodatkowo pełnoklatkowy model nie ma odchylanego ekranu.
6D jest nieznacznie lżejszy, jednak nie jest to zauważalne.
Jeśli chodzi o obsługę menu to nie miałem żadnych problemów z szybkim nastawieniem sobie wszystkiego tak jak chciałem w nowszym modelu.
AUTOFOCUS
AF w 6D działa nawet fajnie. W zasadzie nie znalazłem jakichś różnic w porównaniu do 60D. Fakt, że punktów jest w nowszym modelu więcej i tylko centralny jest krzyżowy, ale szybkość i celność całości jest bardzo w porównywalna. Oba modele mają problemy przy mało kontrastowych ciemniejszych powierzchniach. Warto jednak zaznaczyć, że rzeczywiście widać osławioną czułość centralnego punktu w słabym świetle. Wchodzę do kuchni i bez włączania światła mogę ostrzyć… no wrażenie to na mnie robi.
Wybór punktów AF wkurza. W 60D jest bardziej, co by nie mówić intuicyjny i każdy idiota z łatwością sobie z nim radzi.
Oczywiście rozmieszczenie punktów autofocusa pokrywa więcej kadru w 60D z racji tego, że jest to mniejszy obrazek.
JAKOŚĆ ZDJĘĆ
Moja koleżanka, Asia Kubicka, zajmuje się fotografią koncertową. Normalnie siedzi na cropie, ale mówiła mi, że jest z wysokiego ISO na 6D bardzo zadowolona. Ja robiłem zdjęcia z użyciem ISO 100 i również byłem bardzo zadowolony. Podejścia do 60D rzeczywiście tutaj nie ma, ale zawsze tak z nowszymi modelami jest.
PODSUMOWANIE
Przede wszystkim nie jest to test, bo na taki jest za późno, ale szybka subiektywna opinia. O tym jak bardzo pełna klatka jest fajniejsza od cropa napisano już wiele, więc nie ma nad czym się rozwodzić. Warto zaznaczyć, że obiektywy przeznaczone do cropa nie będą nadawać się do uzytku na FF, bo mają po prostu mniejsze szkiełka i przez to winieta jest z nimi niewybaczalna. Szkoda, że Canon nie pokwapił się o opcję cropa tak jak Nikon. Wtedy można by było używać tych obiektywów z „poważniejszymi aparatami”. To znaczy, tak jak w przypadku zdjęć zawsze można sobie wyciąć, tak w przypadku filmów jest to bez sensu, bo nie możemy wtedy używać rozdzielczości Full HD.
Dodatkowo nie wiem dlaczego, skoro 6D ma byc lustrzanką przeznaczoną dla biedoty bardziej amatorskiego segmentu, nie ma odchylanego ekranu. A nawet niekoniecznie musi być kierowany do amatorów, czemu w profesjonalnych lustrzankach tego nie ma? Tzn wiadomo, że można używać oddzielnych monitorów, ale każdy chyba, kto taki ma wie, jak bardzo to niewygodne kiedy do riga podpinasz aparat, followfocus, mikrofon i jeszcze monitor. 60D ma ekran i do tego ma jeszcze lampę błyskową. Z tym, że jeśli potrzebujemy błyskać, to przecież i tak zabieramy zewnętrzną lampę, więc tego nie trzeba liczyć. No, skorzystałem z niej parę razy, ale nie cierpiałbym z jej braku. W starszym modelu za to nie ma wi-fi, ale tego wszędzie nie ma, więc także bajer. No i prędkość migawki w 6D to 1/4000 sekundy a nie 1/8000 jak 60D i wielu innych.
Czy zamieniłbym 60D na 6D? Tak. Czy kupiłbym 6D jako drugie body? Wolałbym myślę dołożyć tych parę tysięcy i sprawić sobie 5D Mark III. Ma dużo fajniejszy autofocus, podwójne wejście na karty, wyjście na słuchawki, jest solidniejszy i lepiej leży w dłoni. Droższy jednak od nikonowego D800 z bardzo podobnymi parametrami, ale z drugiej strony żal się teraz przesadzać na inny system.
Zdjęcie zrobione Canone 6D w Kętrzynie podczas plenerku z Andrzejem Frankowskim. Serdeczne dzięki Darkowi Tofilukowi, bo to jego aparat był 🙂